piątek, 16 września 2011

Świadkowie Jehowy

Przychodzą dwie panie, bardzo miłe. Młodsza Ania i starsza Stanisława. Na początku myślałam, że da się wspólnie czytać Pismo Święte, później zauważyłam tak wiele różnic, że rozmowa w zasadzie jest niemożliwa. Może nawet nie chodzi o te różnice, tylko o pewną zaciętość, którą w nich wyczuwam. Starają się niby być wyrozumiałe i delikatne, ale gdy tylko wyczuwają wątpliwość ruszają mocniej do ataku.. Ale mnie się nie chce używać ich własnej broni... nie chce mi się wyszukiwać ich błędy, być może to błąd z mojej strony. Być może. Gdy coś mówią o swoich poglądach, myśl moja biegnie gdzieś w daleką przestrzeń i powoli przestaję rozumieć co do mnie mówią. Jakby to było gdzieś z oddali, nie do mnie, obce, niezrozumiałe słowa...Tylko polecam te panie Duchowi Świętemu, by Ten, który jest samą Prawdą pozwolił im ją poznać...
Dlaczego przychodzą? Czego się spodziewają? Zostawiają mi swoje broszurki - powinnam powiedzieć - nie chcę ich...
Spraw Panie by nasze serca na Twoją chwałę...Spraw by moje serce było podobne do Twego podatne na zranienia - a Ty kochasz wszystkich ludzi - i dobrych i mniej... nawet Świadków Jehowy...Czy ich głoszenie jest wyrazem ich wiary, ich gorliwości?

wędrowanie

Słońce wschodzi, blask ponad drzewami, budzą się ptaki - i moje "oceloty"... Patrzę, świt, zaduma i jakiś dziwny smutek, jakiś żal, że jest nie tak - jak ? Spodziewałam się... Żal - podobny do ...pleśni...A tu by trzeba  zaśpiewać pieśń dziękczynną...A jeśli nie to chociaż podnosić z ziemi okruchy radości... Bo przecież to w tej chwili nie ma znaczenia czy ten moment mego życia, ten krok wynika z wczorajszego błędu lub nawet grzechu, nie, to moje teraz muszę podnieść z ziemi jak rzadki kamień... Coś z tej pieśni starego Bilba zaśpiewanej przez Froda na początku drogi do...

A droga wiedzie w przód i w przód,
Choć się zaczęła tuż za progiem -
I w dal przede mną mknie na wschód,
A ja wciąż za nią – tak jak mogę...
Znużone stopy depczą szlak -
Aż w szerszą się rozpłynie drogę,
Gdzie strumień licznych dróg już wpadł...
A potem dokąd? – rzec nie mogę. 

I nie wiem dokąd mnie doprowadzi ta droga, bo nie wiem czy krok, czy szlak wybieram dobry.. Nie wiem...idę...Chciałabym śpiewać...podnoszę kamyk z mojej ścieżki  i ze wzrokiem na oświetlone wschodzącym słońcem konary drzew szepczę - dziękuję Ci Abba

czwartek, 15 września 2011

Maryjo...

A dzień był dzisiaj piękny, słoneczny...Las szumiał, psy pobiegły w las.. Za oknem kasztanowiec traci liście. Jak na wrzesień można pomyśleć, że to zaczyna się jesień, ale to zaczyna się zaraz po przekwitnięciu. Najpierw pojawiają się pojedyncze plamki na liściach, a potem coraz ich więcej i więcej...Kasztanowce chorują...Szkoda i tak patrzę - myślę - czyżby to już 1/3 zieleni była już mniej zielona? Świat się starzeje, ale nie musi tak zaraz więdnąć - a ile śmieci znajduje się w lesie... Smutek...
Jakaś inwokacja - Matko, coś przed śmiercią nie broniła Syna.... obroń nas przed nami samymi...

Matko, coś miłości zdrojem,
Przejmij mnie cierpieniem swoim,
Abym boleć z Tobą mógł.
Lecz boleść Twoja Matko się nie kończy...Jezus powiedział: "Niewiasto, oto syn Twój.." I ścierają się...tak, chociaż tu pod gałęziami drzew mam świadomość toczącej się walki, walki wielowymiarowej, ostatecznie rozdzierającej Twoje Matko Serce - i to Serce Niepokalane...
I chciałoby się piękno kropli rosy na listku zatrzymać, albo przelot babiego lata, lub brzęk pszczoły - a Ciebie boli - bo Miłość jest niekochana, bo dzieci Twe giną i w imię czego?
A kiedyś miałam taki sen, że byłam w jakiejś grupie ludzi,  o złych, zimnych sercach. Wiedziałam, że cokolwiek zrobię - czy upodobnię się do nich, czy przeciwstawię - zginę. Wtedy jakby spoza planu wyszła kobieta, ubrana szaro lub brązowo, kobieta, która wyciągnęła do tych ludzi ręce, zdawała się być jakby samą łagodnością, wtedy zrozumiałam bez żadnego słowa - stać się jak ona...

środa, 14 września 2011

Krzyż

Krzyżu święty, nade wszystko,
drzewo przenajszlachetniejsze!
W żadnym lesie takie nie jest,
jedno, na którym sam Bóg jest.
Słodkie drzewo, słodkie gwoździe
rozkoszny owoc nosiło.

I jeszcze:
Panie, Ty widzisz, krzyża się nie lękam
Panie, Ty widzisz, krzyża się nie wstydzę;
Krzyż Twój całuję, pod krzyżem uklękam,
Bo na tym krzyżu Boga mego widzę.

Czy naprawdę krzyża się nie lękam?...Klękać - owszem, całować też mogę chociaż nie lubię upubliczniać moje uczucia....Ale powiedzieć komuś - życzę ci Krzyża? Raczej powiem - wszystko będzie dobrze - czyli miło i przyjemnie...
A Pismo mówi Mt. 16, 21-22
21 Odtąd zaczął Jezus wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. 22 A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: «Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie». 23 Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: «Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki». 

A przecież Jezus także się krzyża lękał 
36 Wtedy przyszedł Jezus z nimi do ogrodu, zwanego Getsemani15, i rzekł do uczniów: «Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę tam i będę się modlił». 37 Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. 38 Wtedy rzekł do nich: «Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną!» 39 I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się tymi słowami: «Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty». 

poniedziałek, 12 września 2011

Imię Twoje Maryjo

Dzisiaj jest wspomnienie Imienia Twego Maryjo I chciałam jak w klasztorze urządzić mały kącik poezji i pieśni - ale się nie udało...Zmęczyłam się tak bardzo, a jeszcze mam co nieco do zrobienia... I chociaż las się zielenił i złocił, i niebo bardziej błękitniało niż zwykle, i wiatr cichł, jakby onieśmielony... To wszystko chyba dla Ciebie Maryjo - a może, może - dla tych, którzy Ciebie kochają i pragną świętować w tym dniu?
Myślę o tych, którym coś się nie udaje --- o tych, którzy słabi są i jakoś sobie nie radzą - i chciałabym wszystkim pomóc - lecz... o Maryjo... jak to jest, gdy chcę komuś pomóc, gdybym nawet chciała ofiarę złożyć...nie myślę wtedy o Bogu, ani o Twoim Synu... myślę o tym, komu chciałabym pomóc...jakby ...jakby tylko ta osoba była...jakby tylko dla niej, coś we mnie ją kocha, coś we mnie pragnie dla niej dobra...ale przecież dla niej pragnę się wyniszczać...Jak to jest Maryjo, Matko nasza, któraś cała dla nas...I mówią, żeś na obrazie cudownym, od Syna twarzą odwrócona aby nas biednych grzeszników, pełnym miłości spojrzeniem ogarnąć...
Kardynał Stefan Wyszyński w Zapiskach więziennych pod nieprzypadkową, jedną z dat maryjnych, 8 XII 1954 zanotował:

Jakich pochwał użyję? Pochwalę Cię słowem? Matko Słowa Wcielonego, cóż znaczy zeschły szept zeschłych liści mego słowa?..
Tak, Maryjo, i proszę Cię u schyłku dnia Twoich Imienin, gdy tak mało się pomodliłam i tak mało ...weź w Swoje dłonie najczulsze tych, którym też tak wiele się dzisiaj nie udało, aby mogli w czymkolwiek znaleźć pociechę, że potrafi, że jest do czegoś zdolny, że.... to nic, że mi się nie udało, że beznadziejność moja zda się być przeogromna, to nic, Maryjo, weź ich w dłonie i przytul do Serca...

niedziela, 11 września 2011

Kwitną nawłocie

Kwitną nawłocie, złocą się przydrożne zarośla.Kościółek wiejski. Lud pobożny tu, ewangeliczny, zajmuje miejsca od końca...Myślę, czym tu Obecność różni się od Obecności we wielkim Sanktuarium? I tu mury świątyni nasączone są modlitwami ...A jednak...Mimo to lubię małe kościółki, chociaż ten to całkiem  pokaźna budowla. Patrzę - ksiądz, ludzie - twarze, jakże skłonni jesteśmy do sądów - skąd nam się to bierze? Przecież autentyczna rzeczywistość jest całkiem inna - najważniejsze jest niewidzialne dla oczu... Chociaż Pismo mówi "Jedni drugich brzemiona noście.." To my - niepoprawne dzieci - jedni drugim czegoś zazdrościmy. Jakże często jest to coś co dla tego drugiego bywa ciężarem... Mogę np komuś zazdrościć samotności...A przecież i to jest marność i pogoń za wiatrem. Dlaczego nie cieszę się właśnie tą chwilą, która jest, która teraz - jak motyl - muska moją duszę... Dlaczego myśl moja zda się wołać, w chwili, która zwie się Teraz, ach to Bóg nie ...to  ...a ja się spodziewałam... Dlaczego tak, duszo moja? Dlaczego nie spoglądasz w głąb, bardziej i bardziej - patrz, czuj - teraz - TO JEST PAN ---

Mgła

Mgła powoli unosi się nad polami, chwilowo osnuwa leśne drzewa, jakby delikatnym szalem...Budzi się dzień. Jakieś zwierzątko przebiegło dróżkę. Cisza...Świergot ptaszków wita nowy dzień. Jednak chłód wrześniowego poranka nie pozwala zbyt długo trwać przy otwartym oknie, małe oceloty mogłyby wypaść - nie mają doświadczenia. Niedługo wyjdę na niedzielną Mszę św do małego wiejskiego kościółka pod wezwaniem św. Michała Archanioła

sobota, 10 września 2011

Drzewo

Słońce kryje się za lasem, jeszcze jego promienie prześwitują spoza drzew, tak, że zieleń wydaje się bardziej zielona...Drzewa w lesie kryją w sobie tyle tajemnic,,,Drzewa, gdy buduje się dom trzeba budować na skale, którą jest Chrystus, gdy sadzi się drzewo, należy...
Powiedziałeś dzisiaj Jezu: "Nie jest dobrym drzewem to, które wydaje zły owoc, ani złym drzewem to, które wydaje dobry owoc." Rozumiem - to tylko metafora.. Ale czy cierń, powiedzmy taka Tarnina, jest złym drzewem, albo krzak jeżyny... Każde z tych roślin jest sobą, problem sprawia ten, który chce innych od nich owoców niż mogą dać.. Czyż to nie Ty stworzyłeś to wszystko? Ks Twardowski napisał:
Poszedłem w lasy ogromne szukać
buków czerwieni
jeżyn dojrzałych dzięciołów małych
rogów jelenich
jagód prawdziwych wilg piskląt żywych
mrowiska
i w oczy sarny- brązowej panny
popatrzeć z bliska-
szyszek strąconych- tajemnic sowich
zająca
i strach mnie porwał
na myśl o Bogu- bez końca
Więc jak rozumieć mam? A może to korzeń wszystkiemu winien, że konary czasem usychają? Być może...Korzeń i konar to swoista symbioza i wielka tajemnica...

Znowu ks Twardowski...
Suplikacje

Boże, po stokroć święty, mocny i uśmiechnięty-
Iżeś stworzył papugę, zaskrońca, zebrę pręgowaną-
kazałeś żyć wiewiórce i hipopotamom-
teologów łaskoczesz chrabąszcza wąsami-

dzisiaj, gdy mi smutno i duszno, i ciemno-
uśmiechnij się nade mną

piątek, 9 września 2011

Słowo na dzisiaj

Myślę o tym Słowie od rana, ale na przeszkodzie stanął nieoczekiwany wyjazd do Brzegu... Żle się czuję gdy dłużej niż godzina poza domem... W drodze oglądałam dachy przykryte folią, ogrom zniszczeń przez burzę i grad. Dwa dni temu - nawałnica zatrzymała się o 7km od naszej miejscowości... Dziękuję Ci Abba, dziękuję Ci Wielki Ruahu...Dziękuję...
Antyfona na Komunię : Jak łania pragnie wody ze strumieni, * tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże. * Dusza moja Boga pragnie, * Boga żywego.
Cóż, kiedy Mszę św słucham przez radio lub internet?
Czy to ja jestem tym co widzi i chce usuwać drzazgę z oka brata ( lub siostry )? Już późno oceloty ostrzą pazurki na mojej nodze, jeszcze tylko....jeszcze - i znów odpływa dzień, w którym zagapiłam się  nie udało się tak wiele...Tak, nie udało się mi dzisiaj - lecz - jak gąbka chcę wchłonąć w siebie tych, którym się dziś nie powiodło - i ja z was...

Wstaje dzień

W lesie jeszcze mrok, chociaż z mojego gniazdka widzę jak słoneczne promienie oświetlają korony drzew. Ładnie to wygląda na tle bezchmurnego nieba. Patrzę od strony zachodniej więc widzę jak blask wyłania się z wolna spoza mroków lasu.
Wczoraj padał deszcz i nie pojechałam do Popielowa na Mszę św chociaż to było święto Narodzin Matki Bożej. Ale odkryłam w Internecie radio Anioł Beskidów - obejrzałam też a raczej uczestniczyłam we Mszy patrząc na maleńkie okienko Winampa - coś jakby z wysokiej galerii - więc czułam się jak prawdziwa eremitka a nawet bardziej jak rekluzka - a za oknem padał rzęsiście deszcz...Moje oceloty ( gdyby ktoś nie wiedział to mam kotkę z rodu ocelotów - żartobliwie - a ona ma właśnie 4 małe smokowate ocelątka - a każde nieco inne ) więc moje oceloty po nogawkach spodni wdrapały mi się na kolana jak na gałęzie swoistego drzewa.
A słońce dociera już podłoża lasu, coraz głębiej w las. Mimo to - tak jak w życiu - zostanie wiele ciemnych miejsc pod drzewami mojego Wielkiego Lasu..

środa, 7 września 2011

Jaka gwiazda?

 Jaka gwiazda przyświeca dzisiejszemu dniowi? Taki zwykły, chłodny trochę deszczowy... Długo rozmawiałam przez telefon, słuchałam. Czy człowiek może być uchem Boga? Słucham nie wszystko rozumiejąc, słowa przepływają przeze mnie jak woda przez piaskową łachę... I proszę by Ten co nad bezładem unosił się...Uniósł się i nad nami, tym co słyszę, tym kto mówi. Czas, który przepływa, również unosi, unosi ulotne chwile, stracone bezpowrotnie możliwości... Rozmowa, czas przepływa obok, praca, która nie zostaje wykonana. - jak to jest? Istnienia sens... Praca? Wymierny kształt istnienia..A jak to było gdy Adam przechadzał się wieczorną porą po raju z Bogiem?

Jaka gwiazda?

Jak to było? Elen sila lumenn omentielvo.. A jakaż gwiazda świeci nad dzisiejszym kończącym się dniem?  Pochmurno, chłodno.. Rozmowa telefoniczna, raczej słuchanie - jakbym była uchem Boga - czy to jest możliwe? Trochę śpiący dzień

wtorek, 6 września 2011

A droga biegnie...

Być może droga biegnie, lecz...
"Mijają dni. Odleciał czas jak ćma...już po dożynkach...ucichły elfy...
lecz - żyją tu