niedziela, 17 maja 2015

Tyle się cichaczem dzieje...

Komputer szwankuje. Bardzo powoli reaguje ( albo nie ) na polecenia. A czas mknie do przodu.
Roślinki czyli pospolite chwasty, jak to w maju, rosną w niebywałym tempie. Chciałoby się to rosnące zdrowie, choć drobne z braku deszczu, zebrać zasuszyć, zakonserwować... Nie nadążam. Zastanawiam się teraz: albo ogród albo zioła. Zioła bardziej mnie pociągają, mają tyle tajemnic w sobie. W ogrodzie zaś, warzywnym oczywiście, gdyby ktoś posiał, rozplanował grządki - to mogę plewić i podlewać. Nie mam doświadczenia ani głowy do planowania.
Parzę herbatę z kwiatów bzu lilaka z różnymi dodatkami: pokrzywy, mniszka albo ostatnio przetacznika - z dodatkiem cytryny.
Chciałam nazbierać pyłkowych męskich kwiatostanów sosny. Poszłam z psem ( korzystając z rzadkiego faktu iż koty nas nie zauważyły) do sosnowego młodnika. Gęsto tam, dlatego tam nie było tego co szukałam


To znaczy znalazłam zaledwie kilka, wtedy należało się wrócić, albo na przyszłość wziąć coś czym da się przeciąć sobie drogę w gęstwinie, a ja szłam dalej. W pewnym momencie jedna z gałązek boleśnie żgnęła mnie w oko. Nie miłe. Gdy dotarłam do drogi po przeciwnej stronie gąszczu spostrzegłam, że w wiaderku, które zabrałam ze sobą mam tylko garstkę zeschłych igieł i obolałe oko... Las mi nie przepuścił...
Trzeba było od razu zatrzymać się za bramą, tam widziałam kilka kwitnących sosen

Wczoraj wyszłyśmy właśnie z Zuzią psem i kotami na drogę za bramą:










Zdjęć z tej drogi jest dużo, prawie wszystkie z wyjątkiem tych na których jest robiła sama Zuzia.

Ale kwiatostany sosny okazały się być suche...
Może uzbieram pędy albo młode szyszki... według tej tu propozycji:


Tylko trzeba je uzbierać, wzdłuż pola uprawnego niskie gałęzie obcięto.

Jeśli sosna nie chwyci to mogę zrobić 


Potrzebny jest cukier albo może być miód. A to muszę sobie kupić.





sobota, 9 maja 2015

Podagrycznik i bez lilak


Już od tygodnia usiłuję coś napisać. Kilka dni a raczej dwie noce, nie wyłączam komputera, żeby było szybciej. Ale komputer widać spać też musi, bo działa bardzo wolno.
Testowałam umiejętność umieszczenia filmiku na blogu z dysku. W sieci tylko na stronie radia ten film jest dostępny. Łukasza Łuczaja dziki obiad czyli zapiekanka z podagrycznika oraz jajecznica z wrotyczem.
Muszę wypróbować tę zapiekankę. Podagrycznika jest w bród. 
O jego wyglądzie i zastosowaniu kulinarnym można przeczytać, obejrzeć min. na tej survivalowej stronie:

A także tu gdzie jest link do ciekawego niezmiernie podcastu Agnieszki Krok
Jak nie będzie przeszkód posłucham sobie jeszcze raz, może trzeba będzie coś zapisać, bo z moją pamięcią krucho.
Znalazłam w starej gazecie taką wzmiankę: "Lud praktykował również marynowanie listków. Z podagrycznika gotowano na kresach zupy, zastępowano nim kapustę". Zastanawiam się jak oni go marynowali. Nie mam w tym doświadczenia. I czym różni się marynowanie od kiszenia?
Zastępowali kapustę... a przecież to roślina należąca do selerowatych. Ktoś na fb napisał, że zastępuje nim pietruszkę.
Może zasuszyć i jak suszoną pietruszkę czy seler dodawać do zupy czy kaszy.

Na tę chwilę jednak interesuję się zastosowaniem bzu lilaka:
oto strona dr Różańskiego z zastosowaniem fitoteraupetycznym:

Zastanawiam się czy nie zrobić sobie syropku z lilaka na kaszel, ale na to jest potrzebny cukier. Zrobię dla eksperymentu jeden rzut. Zależnie od odparowania i gęstości będzie 1 litr lub nieco mniej.
Wczoraj zaparzyłam herbatę, lilak, jego kwiaty, zagotowane barwią na atramentowo. Gdy doda się cytrynę zmienia kolor na różowawy. Chciałam dodać syropu, bo jest trochę gorzkawy. Po spróbowaniu okazało się, że jest dla mnie (a i tak poza mną nikt chyba tego nie będzie pił) miła w smaku, nieco gorzkawa z nutą cytrynową.
Zostaję przy tym, że suszę gałązki kwiatowe z listkami.
Zrobiłam też galaretkę z wywaru z kwiatów lilaka. Ma posmak lekko gorzkawy. Dobre na urozmaicenie majówki o ile ciepło, bo moja galaretka prosto z lodówki smakowała jak lody owocowe. Kwiaty są jadalne, podobnie jak kwiaty forsycji gorzkie, ale kromkę chleba można posypać. Zrobiłam też smakołyk, słodki, coś w rodzaju szyszki czekoladowej zastępując np dmuchany ryż kwiatami lilaka. Taka słodka kwiatowa, pachnąca poduszeczka. Do rozpuszczonej gorzkiej czekolady dodałam nieco mleka i miodku z mniszka oraz zmielone ziarno słonecznika.
Aparatu fotograficznego znowu nie mam więc zdjęć też nie ma. W środę (6 maja) Zuzia miała 7-e urodziny. Pożyczyłam jej aparat na imprezkę, jak dochodzą mnie echa, Zuzia choruje nieco - kaszle. 
Jak aparat dojdzie to może inną "szyszkę" zrobię. O ile będę miała nastrój na topienie czekolady. Taka np sosnowa szyszka jest mocno lecznicza. Może.




piątek, 1 maja 2015

Pierwszomajowy obchód

Rankiem zastanawiałam się (jako że chłodno było) jak mam się ubrać. Skoro to święto pracy to w ubranie robocze. Stwierdziłam przy tym, że należałoby je już uprać. Lecz dopiero w poniedziałek - bo dziś jest przecież święto !
Zachciało mi się przyrządzić sobie na śniadanie jajecznicę z wrotyczem ale bez użycia jajek. Wrotycz uzbierałam poprzedniego dnia, posiekałam posypałam solą i zamknęłam w słoiku, dla eksperymentu. Zamierzam obmyślić sobie zestaw różnych dzikich przypraw.
Ugotowałam na wodzie płatki owsiane, dodałam wrotycz, kurkumę i pieprz, bo mówią, że kurkuma potrzebuje pieprzu by zadziałać. A także pastę z kwiatów mlecza, odrobiną oleju i zmielonych ziaren słonecznika. Niestety czarnuszka mi już się skończyła. Owsianka a la jajecznica była nieco gorzka, za sprawą wrotyczu i mlecza. Można było dać mniej. Zjadłam razem z buraczkami z chrzanem, co było bardzo dobre.


Był jeszcze barszczyk ale jak wygląda wszyscy wiedzą...
Zaprzątnięta myślą zbieraniem "dzikiego" jadła wybrałam się na obchód obejścia i tak przerodziło się to w "pierwszomajowy obchód" dookoła gospodarstwa, oczywiście w towarzystwie wyborowych mieszkańców...
Łatek 


Do jedzenia nadają się na przykład kwiaty pigwowca, na herbatkę, do sałatek


Jednak obiadu z tego nie zrobię...

Na forsycji są jeszcze resztki kwiatów, mają w sobie rutynę, można z nich też herbatę albo do omletu, są gorzkawe, nieraz zrywałam je prosto z krzaka, teraz się tu nie zatrzymuję, szukam czegoś bardziej konkretnego.


Jest dużo tzw mleczy, jeszcze nie pada, rozwinęły swoje kwiatki, uzbierałam trochę, nie wiem co zrobię, mam zagotowany garnek przygotowany do zrobienia "miodku" z mlecza. A łodyżki kwiatowe są bardzo soczyste i można je chrupać prosto z łąki,



Znowu spotykam tę roślinkę mam nadzieję, że to dzika marchewka, póki się nie przekonam nie mogę jej używać, z tej rodziny jest kilka trujących rodzin np szalej czy blekot. Dzika marchewka byłaby przydatna, bo co dzikie tu lepiej rośnie, marchewka słabo...


Dalej spotykam jedną z jasnot purpurowa czy różowa. Bardzo pożyteczna i do zupy i na szpinak i herbatę. Nieco trawiasta w smaku ale jak się coś doda to miła.
Na stronie: 1000 roślin
piszą o niej "Jasnota purpurowa (Lamium purpureum) to piękna i powszechna roślina. Jej liście przypominają pokrzywę ale nie parzą – stąd ludowa nazwa głucha pokrzywa. Podobieństwo kończy się na liściach – kwiaty jasnoty purpurowej w niczym nie przypominają pokrzywy, to purpurowe paszcze, przepiękne. Roślina dostępna prawie przez cały rok, najintensywniej kwitnie wiosną i ciepłą jesienią.
Jasnota purpurowa rozluźnia mięśnie szkieletowe i gładkie. Napięcie mięśni i ścian naczyń krwionośnych to najczęstsza przyczyna migren i bólu kręgosłupa, ma też duży związek z nadciśnieniem. Napary z jasnoty purpurowej są więc szczególnie polecane przy:
migrenach
bólu kręgosłupa i stresie
nadciśnieniu
Napar można wykonać z ziela świeżego lub z suszu. Nie jest przyjemny w smaku, można napój doprawić rumiankiem, krwawnikiem czy liśćmi selera – ich aromat zneutralizuje posmak jasnoty purpurowej.
Jasnota purpurowa ma również inne zalety – cyt. z Łuskiewnika:
Jasnota purpurowa to roślina lecznicza, zasobna w związki irydoidowe, flawonoidy, kwas chinowy, kwas hydroksycynamonowy, kwas kawowy i kwas chlorogenowy. Pobudza wydzielanie soku żołądkowego, żółci oraz soku trzustkowego. Podnosi kwasowość soku żołądkowego, poprawiając trawienie białek. Dobry środek przeciwko dyspepsji i niedokwaśności żołądka. Działa również ochronnie na miąższ wątroby oraz silnie przeciwzapalnie. Hamuje rozwój bakterii i grzybów, działając bakteriobójczo i bakteriostatycznie (w przewodzie pokarmowym). Hamuje nadmierne krwawienia miesiączkowe, znosi białe upławy. Zmniejsza dolegliwości miesiączkowe, podobnie jak jasnota biała. Intrakt ze świeżego ziela jasnoty purpurowej działa wyraźnie uspokajająco i przeciwskurczowo. Zmniejsza napięcie mięśni szkieletowych, usuwa drżenie mięśni poprzecznie prążkowanych
http://rozanski.li/?p=193
więcej zdjęć na herbiness—–> Nowa dyscyplina sportu i jasnota purpurowa.

A tu rośnie mi bluszczyk kurdybanek, zamierzam uzbierać, ususzyć na przyprawę, wolę go od lubczyka


Teraz nie mam gdzie suszyć, bo suszy mi się kwiat czeremchy. Idziemy z Łatkiem dalej jest taka roślinka i nie wiem czy jakaś odmiana jasnoty czy mierznica czy szanta ale wygląd ma interesujący, mam nadzieję, że nikt mi jej nie skosi zanim nie zakwitnie


To też nie wiem co to jest


A to powoli wyrasta przetacznik, ponoć dobry na pamięć, może przestanę zapominać, jak nie zapomnę nazbierać i ususzyć...


Teraz spotykamy polującą Kokusię, która uważa, że niepotrzebnie plączę się jej pod nogami:


Nori za to gotowa jest pomóc w sprawdzeniu czy winogrona już otwierają pąki


Idę dalej w poszukiwaniu pożywienia, spotykam polne bratki. Kwiaty dają się jeść, ale aby z tego miał być obiad?


To barszcz, nie wiele go na naszym ogrodzie, ale można by jednorazowo zakisić barszcz z barszczu, na dziś nie będzie


Kwitnie śliwka ale co to za robaczek maleńki?


Co to za odmiana porzeczki?


Pociemniało, chmurzy się, las pomroczniał z jednej i drugiej strony



Niektórzy mówią, że kwiaty jabłonki są pyszne ale wolę jabłka od pączków kwiatowych:


Kokusia przestała polować i mnie śledzi:


Przykro mi, ciągle czekam na nasze orzechy, dwa dni temu był przymrozek, przymroził listeczki 


Kokusia zdradziła tajne przejście kotów i psa na pole:


Kwitnąca papierówka:


Serdecznik i mięta na mojej grządce:



Bez lilak przymierza się do zakwitnięcia i on nadaje się na herbatę i zdrowy jest ale nie mamy czasu na szukanie recepty, mamy obiad w planie:


Cóż obiadu nie było, reszta relacji z wędrówki dookoła będzie jutro rano bo już późno. Jutro przyda mi się głowa na karku...