rzeki roku
Piszą, że Budkowiczanka to rzeka energii, dodająca sił. Można się o tym przekonać oglądając poniższe zdjęcia. Ja tam idę powoli za wróżko-ważką tropicielką czyli Zuzią - Czarna Stopa
Zuzia tak długo prosiła żeby pójść z nią na mostek, że w końcu, zrobiwszy co najważniejsze poszłam.
Tropicielka zaprasza mnie na wyprawę:
Podążaj za mną! Staram się jak mogę, mówię, ja nie jestem taka młoda jak ciocia Ewelina, która wczoraj tutaj z tobą szła... I nie jesteś taka młoda jak ja!!!
Umyjemy sobie nogi!! Jestem Zuzia - Czarna Stopa
Las z prawej:
i z lewej
Uciec się nie da
Idziemy dalej
I oto tropicielka czeka na mostku:
Widok z jednej i drugiej strony mostu, ale to nie koniec wyprawy
Tropicielka nieustraszona prowadzi nad wodę
Jeszcze kilka, tak z osiem, pokrzyw miniemy:
Już pod mostem prawie
Zdejmujemy butki i pójdziemy boso
Naprzód
Tropicielka jak wodna różowa ważka
Uważajmy aby się nie zamoczyć...
Chyba już się zamoczyliśmy
W słonku zaraz wyschniemy!
Tu ładnie piasek się sfalował. Nie jest głęboko
No to idziemy dalej
Coś pływa
Muszę przyznać, że chociaż tropicielka mała ciągle mi pokazywała pływające nartniki wodne, walczyła ( na niby ) z nimi, pokazywała mi "zatoki nartników" to ja zaraz po powrocie zapomniałam o nich i musiałam poszukać sobie później o nich informacji w internecie. Nie sfotografowałam nartnika bo to wszystko ciągle się ruszało i pająki i tropicielka a mnie oślepiały odblaski słońca w wodzie.
Teraz kilka roślinek których nie rozpoznałam:
A nad nami szumi las...
Odblaski wody:
To była chyba zatoka ważek:
Tropicielka ciągle coś mi pokazywała nie zawsze nadążałam
Może coś złapiemy, a jak nie to znajdziemy tajemnicze kamienie, na pamiątkę
Może to była właśnie zatoka nartników?
Wyżymamy podmoczone ubranka
Nic to trop wiedzie dalej - idziemy
i dalej
Patrz na ważki! Próbowałam je sfotografować ale nie wyszło zdjęcie
Kolejna zatoka, nie pamiętam jakiego imienia
Więc podążamy dalej za tropem znanym tylko tropicielkom
To było w kierunku kłody i kłoda zdobyta
Zapada nieoczekiwana decyzja idziemy dalej
do drugiego mostu
Spowija nas wodny mrok i zrywa się wiatr
Jednak tropicielka z uśmiechem pokonuje wszelkie przeszkody
Woda jest czysta i przejrzysta
Decyduję się wracać. Zuzia bierze z dala widoczne przewrócone drzewo za drugi most. W rzeczywistości jest on dużo dalej. Po raz drugi zdobywamy kłodę
Oto wodna wróżka
Rosną tu firletki, kwiaty wodnej wróżki ale nie zrywamy ich, zrywam jedynie jedną łodygę trędownika. Kiedyś o nim pisałam, a raczej cytowałam. To dobre ziółko, ponoć może z powodzeniem zastąpić " czarci pazur".
Mimo wszystko tropicielka uśmiecha się radośnie
Kolejny raz wykręcamy się
Od czasu do czasu zdarza się jakiś wodny atak na wroga
Tropicielka jak przystało na zwiadowcę na czas ostrzega mnie gdzie jest głębiej
Już wracamy, jak tu obuć tak piaszczyste nogi?
Jeszcze z góry spojrzymy na rzekę, jakiś mech rzucimy
Przed powrotem tropicielka posiliła się garstką podeschniętych poziomek
Opowieść tę obrazkową, nieco przydługą dedykuję Zuzi a także cioci Ewelinie. W drodze powrotnej Zuzia mi powiedziała, że wczoraj tak nie było bo ciocia Ewelina ją trochę niosła. A tu patrzcie już sama mnie prowadzi w wodne głębiny niczym Świtezianka mała.
Obie wspaniale Ciocie Zuzia ma wielkie szczescie, ze moze t ak wspaniale wsrod natury spedzic czas i cieszyc sie towrzystwem Cioci
OdpowiedzUsuń