Książka została bardzo ciekawie przedstawiona i zapragnęłam ja przeczytać.
Dałam temu wyraz na fb.
Czas sobie płynął jak ten strumyk w lesie. Zdarzenie za zdarzeniem niczym przystanki na trasie pociągu czy jakiego innego środka lokomocji. Tak to już jest.
I któregoś dnia pojechałam do Popielowa a w tym czasie katastrofa bo ktoś potrącił psa. Pies miał ranę na brzuchu i niedowład tylnych łap.
Rozpoczęło się mozolne leczenie.
O tutaj już Nora leży na ganku w koszulce aby nie lizała swojej rany ale i tak wygryzła szwy:
Któregoś dnia coś szukałam na you tube i wzrok mój padł na tytuł filmiku z modlitwą właśnie Jezu Ty się tym zajmij. Kilka razy przesłuchałam
Powiedziałam wtedy głośno: Jezu Ty się zajmij tym psem. Zdawało mi się to trochę dziwne. Ciekawe, jak Jezus ma się zająć tym psem gdy i tak ja muszę wiele zrobić. Potem zaczęło coś się pogarszać tak że pani weterynarz poddawała sugestię o uśpieniu Nory. I zastanawiałam się cicho czy Jezus podejmuje taką decyzję. Ktoś miał ją podjąć. Nawet zaczynałam się przyzwyczajać do tej myśli z bólem patrząc na jej wdzięczną mordkę.
Zaczynałam także wątpić w sens tej modlitwy. Powiedziałam sobie że Pan Jezus nie mówił wcale do mnie tylko do ks Dolindo, a co mnie może to obchodzić?
To święty i co mu do mojego psa...
Piesek za to zaczął podnosić się na przednich łapkach i czołgać za nami, nawet próbowała szukać lisa, który niepokoił nasze kury
Na tym zdjęciu właśnie złapała ślad, są kurze pióra. Czy to był lis nie wiadomo są pióra...
Czasem ją wlekę za łapki czasem na starym szalu ale obiecuję że uszyję porządne nosidło, chociaż nie mam właściwie czym szyć. Tylko plecy nieco bolą
Czasem powtarzam tą modlitwę w skrócie ale rzadko. Za mało we mnie wiary chyba.
Ale Basia - z całego serca Ci Basiu, dziękuję - przysłała mi książkę
Tak wygląda:
Zaczęłam czytać, jest ciekawa, ale mnie zabrakło Ducha. Znalazłam gdzieś w internecie treść książki "Chata" Williama P. Younga ponieważ zobaczyłam, że powstaje film na jej podstawie.
Przeczytałam ją w całości dość pospiesznie. Być może nie dotarł do mnie cały przekaz treści ale zdaje mi się, że jakby jedno wynika z drugiego.
Więc czy Jezus może zająć się moim psem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz