Mniej więcej tak wyglądały chociaż nie pomyślałam by fotografować
(zdjęcie z internetu)
Moje były nieco mniej kształtne a raczej różnokształtne. Udawały liście, Wszyscy jedli, nawet Zuzia i Marta.
Potem usiłowałam sfotografować Zuzię w kaloszach babci, bo nie miała swoich a było nieco mokro:
Tu też Zuzia w kaloszach ale też i wałek oraz reszta bałaganu po pieczeniu
Zuzia przygotowała przyjęcie dla misia i swoich zwierzątek ale chyba nic im się nie dostało:
ponieważ Zuzia wyszła na podwórko i zaczęła budować z tatą domek dla siebie
W głębi pierwszej wersji domku:
Tata nie lubi pozować do zdjęcia:
Ale Zuzia bardzo chętnie - to już w drugiej wersji domku. Przeniesiony został w bezpieczniejsze miejsce, w kącie sadku pod lipę:
Usiłowałam uchwycić na zdjęciu domek z boku i Zuzie w nim, nie udawało się, bo marny ze mnie fotograf a także domek dość głęboki:
Zuziowe warkoczyki i Kokuś. Zuzia mówi, że to jej ulubiony kotek. Powiedzmy...
Potem Zuzia poprosiła abym ją sfotografowała jak biegnie. Co przy moich umiejętnościach i możliwości aparatu było trudne. Byłam też trochę za daleko.
Myślę, że pamięta że moja przyjaciółka Basia kiedyś ją sfotografowała na mostku w lesie. Dla przypomnienia tamto zdjęcie:
A to już przed odjazdem Zuzia ostatnie oględziny domku, w perspektywie "zza węgła":
Kołdra i koc zostały zdjęte i zabrane do domu mimo to domek zaprasza na sen pod lipą - bardzo kojący i pachnący.
O lipie może będzie jutro
Mam nadzieję, że wszyscy pamiętają że kliknięcie w zdjęcie ukazuje całą galerię i można obejrzeć w większym rozmiarze - tak dla przypomnienia :)
No to sobie kliknełam na końcu i poogladałam jeszcze raz:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuń