Ciekawe ile stresu może znieść taka kwoka, ile napięcia i czujności? Tu pod lasem nie ma bezpieczeństwa. Duże podwórko, płot dziurawy. Kwoka ze swego kurzego rocznego życia poznała to wszystko teraz spadła na nią odpowiedzialność za 4 swoje i 3 cudze kurczaczki. Są tu duże kury w liczbie obecnie 6 i dwa duże koguty- szczególnie Omega jest wredny, są kurze nastolatki wścibskie i niektóre z nich też złośliwe zwłaszcza wobec mniejszych. Są tchórze, lis, koty i pies. Pies się nie liczy, psu można z miski kaszę wyjadać, koty są niepewne ale widać, że dużych kogutów się boją i wiedzą, że kurcząt ruszać nie wolno.
Kwoka trzykrotnie szarżowała na lisa, kilkakrotnie mokła pod świerkiem osłaniając sobą kurczaczki. Dlaczego te kury jak pada nie potrafią iść do kurnika?
Może gdyby bardzo mocno padało ale wtedy musiałyby pokonać całą przestrzeń pomiędzy ich "zagajnikiem" bzowym a kurnikiem około 40 moich kroków.
Widzę jak kwoka często przystaje naciąga szyję prawie jak żyrafa i patrzy raz jednym raz drugim okiem i słucha, bardzo czujna.
To że jeden kurczak oślepł to chyba moja wina. Zrobiłam kwoce gniazdko w innym pomieszczeniu - dawny warsztat, obecnie składowisko różnych rzeczy - ponieważ wysiedziała swe kurczęta w dość niedostępnym miejscu. Gdy były malutkie siedziały w gniazdku potem zaczęły zaglądać wszędzie. Powinnam sprawdzić co jest. Gdzieś to stworzonko wsadziło łepek i katastrofa. Potem kwoka pilnowała, ona gdy ostrzega wydaje taki zabawny dźwięk podobny do cichego warknięcia.
Byłam pełna podziwu, że wiodła te kurczaki nawet za siatkę za drogę na skraj lasu i wracała z nimi łącznie ze ślepym.
Wczoraj pojawił się jastrząb, nie widziałam całej akcji, dopiero jak jastrząb wzlatywał spostrzegłam go na tle sylwetki kury. Kura walcząca z jastrzębiem!
Mały kurczak uciekł wprawdzie zemdlał ale ocalał. Na ranę przyłożyłam duży liść żyworódki, potem przemywałam ziołową mieszanką złożoną z liścia orzecha, krwawnika babki i liścia winogrona, potem na noc znowu przyłożyłam liść żyworódki ponieważ pod skrzydłem dobrze się trzymał. Spał u boku mamy to chyba było najważniejsze.
Dzisiaj atak nastąpił z innej strony, zza domu, pewnie jastrząb. Koguty podniosły jazgot ale dla mnie najważniejszy jest głos kwoki. Biegła przed siebie jak oszalała. Małe chyba wiedzą, że jak jest zagrożenie kryją się w krzakach a potem zbierają się pod świerkiem. Kwoka wróciła pod świerk, brakuje najstarszego kogucika, który zawsze chodził przy boku mamy i dostawał klapsa gdy wyjadał jej spod dzioba.
Spostrzegłam, że kwoka ma chyba dosyć. co chwilę przysiadała by zaraz wstać i nasłuchiwać. Ułożyła małe w piasku pod krzakiem i posilała się obok dziobiąc głównie liście mlecza. To znak, chyba wątroba ze stresu - tak myślę...
Towarzyszyła jej najstarsza kurka, cały czas obok niej. Posiedziałam obok chwilkę popilnowałam aby małolaty koguty nie zaczepiały jej dzieci ( a roboty mam tyle, że hej!) potem poszłam zobaczyć co ze ślepą kurką, taka niemrawa, pomyślałam niech idzie do mamy, do gromadki, może też poleży w piasku?
Zaniosłam, postawiłam przed kwoką, a małe jak postawiłam tak stoi, pchnęłam - kwoka podeszła bliżej jakby chciała się lepiej jemu przyjrzeć i tak chwilę stały nachylone ku sobie. Rozmawiają? Bezdźwięcznie? Poszłam sobie. Za jakiś czas podeszłam sypnąć coś małolatom. Patrzę a kura przytuliła do siebie kalekiego kurczaka i tak stoi przy nim.
Wzruszyłam się, poszłam coś im przygotować. Gdy wyjrzałam aby sprawdzić co robią koguty - bo to wredne plemię - ślepaczek zdążał w kierunku schodów do domu.
Może kwoka go odesłała do mnie bo chce znowu iść na wędrówkę po okolicy z małymi? Ślepaczka wsadziłam do koszyka na ganku a kwoka podążyła do bramki, Dzielna "niewiasta". Nawet Pismo Święte pisze: "Dzielną niewiastę któż znajdzie?"
Nie dawno zastanawiałam się dlaczego giną kurki a nie koguty. Od wczoraj zginęły dwa: jeden małolat, ten milutki co za mną chodził, i kurczak starszy ( jest jeszcze jeden najmniejszy). Ale dlaczego nie padło na Omegę toż to największa wredota i wyrok na niego został wydany przeze mnie i przez Zuzię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz