Od chyba 3 tygodni staram się jechać rano do Popielowa na mszę św w dni kiedy ta msza jest odprawiana czyli poniedziałek, środa i piątek. Bywają jednak odstępstwa od reguły dlatego muszę w niedzielę dzwonić do kogoś z tamtej miejscowości by się dowiedzieć jak będzie. Bywa, że z jakiegoś powodu msza odprawiana jest np o godz 8 - ej.
Nie zawsze udaje mi się wybrać na czas. Wstaję o 5, 10 i nie potrafię wcześniej.
Potem wypuszczam z zamknięcia kwokę i kury. Muszę to zrobić możliwie wcześnie dlatego że mieszkają z nimi jaskółki. Potem wypuszczam też kurczęta starsze czyli podlotki.
Trzeba dać im jeść i przypilnować aby starsze kury im nie zjadły karmy i aby koguty nie wyrządziły im krzywdy.
Czasem rozpalam wcześniej w piecu aby napić się czegoś gorącego, czasem tylko zagrzewam wodę na maszynce. O godz 6, 25 najpóźniej muszę wyruszyć aby zdążyć.
Pozostaje niepewność czy w tym czasie nie nadejdzie lis. Już bywał nie raz.
Któregoś ranka niedzielnego gdy wróciłam z porannej mszy św na moich oczach lis porywał kurę, ale ponieważ krzyczałam a pewnie dziura w siatce była nieco mała kurze udało się uciec.
Teraz i to gdy byłam w domu, w południe, miałam zamiar odpisać na listy i tu coś napisać, usłyszałam krzyk kur i kogutów. Okazało się, że zginęła kwoka. Zostały trzy sierotki malutkie kurczaczki pochowane w krzakach.
W tym dniu w nocy też zginęła kura w kurniku. Tam wdarł się tchórz.
Otóż z kur od zeszłego roku (kupionych w maju 35 kurczaków ) zostało 9 kur i 2 koguty czyli 11 sztuk.
Na początku tego maja ( czy pisałam o tym? ) Ola kupiła 31 kurczaków.
Byłam przeciwna bo nie ma tu dobrych warunków na taką ilość drobiu, ale kupiła. W tym też czasie 2 kwoki siedziały na jajkach. Jedna wysiedziała 3 kurczaki druga 4 śliczne puszyste kuleczki. Ta pierwsza była dość agresywna: mnie początkowo dziobała, drugą kwokę dziobała i prawdopodobnie rzuciła się na lisa w obronie kurcząt. Widziałam jak czasem goniła kocura.
Druga kwoka przygarnęła maleństwa i wzruszające było to, że ponieważ kurczaczki nie chciały odejść z miejsca gdzie mama je zostawiła, więc kwoka cały czas siedziała przy nich aż wieczorem udało mi się je zagonić wszystkie do gniazda. Już po kilku dniach maleństwa odróżniały głos swojej mamy.
Gdy czasem kwoki się spotkały i jedna odganiała drugą a kurczaki się pomieszały po chwili małe same trafiały do mam. Czasem im pomagałam.
Kwoka pomimo deszczu nie dała się zagonić do gniazda i siedziała z gromadką podlotków pod świerkiem ochraniając małe. Po deszczu była właśnie jak przysłowiowa zmokła kura a kuleczki w miarę suche.
A oto zdjęcia z kwoką ( ta która zginęła ) pierwsze kroki na podwórku
Aby obejrzeć w powiększeni trzeba kliknąć w zdjęcie.
A tu są pierwsze dni maleństw:
A tu śliczny gołąb, który przez kilka dni rezydował u nas i nabierał sił:
A tu taka niespodzianka, kura szukała miejsca na gniazdo, żeby znieść jajko, więc postanowiłam jej pomóc, przygotowałam miejsce a potem poszłam sprawdzić, czy kura zaakceptowała mój pomysł. Oto co znalazłam
Zazwyczaj to kogut wygrzewa miejsce dla kury tym razem zrobił to Dori
Słońce lekko za mgłą, nie wiem jaka będzie dziś pogoda, czy uda się siano wysuszyć? Pisanie zajmuje nieco czasu.
Jeszcze tylko dwie fotki z trasy do kościoła. Widok na domki w Kabachach i z drogi powrotnej przez las, gdy mgła nieco opadła.
Kiedyś wybiorę się na pokrzywę może zrobię jakieś zdjęcia w lesie i nad rzeką.
Anno, prowadzisz bloga! A to niespodzianka! Znamy się z Poszukiwaczy, Chwalipięt i całej reszty, a Ty się słowem nie zająknęłaś! No to mam ciekawą lekturę na długie, zimowe wieczory - trzeba nadgonić te parę lat zaległości. ;) Byle do... zimy. Będę tu zaglądać. Pozdrawiam serdecznie! Dani
OdpowiedzUsuńO Dani! Jak miło :) Nie było się czym chwalić, piszę rzadko i w nieokreślonym bliżej temacie. Ale postaram się :)
OdpowiedzUsuńNie bądź taka skromna. Przez te parę lat nazbierało się trochę tekstów. :) Poskakałam po nich wybiórczo i podobało mi się. Namierzyłam Cię przez komentarze u Utygan, której blog postanowiłam wreszcie przeczytać od deski do deski - jak widzisz, mamy trochę wspólnych zainteresowań. :) Będę Ci kibicować. I może w końcu też wyniosę się do jakiejś dziczy. Imponujesz mi odwagą swoich działań. Trzymam kciuki! Dani
UsuńO! życzę powodzenia w dziczy :) Muszę zajrzeć do Utygan dawno tam nie byłam. Dziękuję :)
Usuń