O św Janie mówi się iż jest piewcą ciemnej nocy ale to nieprawda, on śpiewa o Miłości do której dochodzi się idąc ciemną doliną...
Dzisiejszej nocy niebo piękne usiane brylantami gwiazd, można stać i stać stając się z wolna zapatrzeniem ( tylko w uszy zimno )
Jan śpiewa:
Śpiew duszy
1. W noc jedną pełną ciemności,
Udręczeniem miłości rozpalona,
O wzniosła szczęśliwości!
Wyszłam nie spostrzeżona,
Gdy chata moja była uciszona.
2. Bezpieczna pośród ciemności,
Przez tajemnicze schody osłoniona,
O wzniosła szczęśliwości!
W mroki ciemności, w ukrycie wtulona,
Gdy chata moja była uciszona.
3. W noc pełną szczęścia błogiego,
Pośród ciemności, gdzie mnie nikt nie dojrzał,
Jam nie widziała niczego,
Nie miałam wodza ni światła innego
Ponad ten ogień, co w sercu mym gorzał.
4. On mnie prowadził jasnością
Bezpieczniej niźli światło południowe,
Tam, gdzie mnie czekał z miłością,
Gdzie nikt nie stanął istnością,
O którym miałam przeczucie duchowe.
5. O nocy, coś prowadziła,
Nocy ty milsza nad jutrznię różaną!
O nocy, coś zjednoczyła
Miłego z ukochaną,
Ukochaną w Miłego przemienioną!
Myślałam o tym trochę od rana, ale wiry codzienności nieco mnie oderwały.
Jedynie to mi się na razie kojarzy, to znaczy wydaje mi się być równoznaczne
To dłuższy cytat z Władcy Pierścieni Tolkiena ( tom II rozdział: Schody Kirith Ungol )
Cała ta okolica wydaje się zatruta. – I pociągając nosem
dodał: - Pachnie też brzydko, stęchlizną. Wcale mi się tu nie podoba.
- Mnie też, wcale a wcale – rzekł Frodo. – Nie podoba mi się
ziemia ani kamienie, powietrze ani niebo. Wszystko wydaje się przeklęte. Ale
cóż robić, skoro tu nas przyprowadziła ścieżka.
- No, tak – przyznał Sam. – Pewnie też nigdy byśmy się tu
nie znaleźli, gdybyśmy przed ruszeniem na wyprawę wiedzieli więcej o tych
krajach. Chyba tak zawsze się dzieje. Wspaniałe czyny, o których mówią legendy,
przygody, jak je niegdyś nazywałem, tak właśnie wyglądały naprawdę. Dawniej
myślałem, że dzielni bohaterowie legend specjalnie owych przygód szukali, że
ich pragnęli, bo są ciekawe, a zwykłe życie bywa trochę nudne, że uprawiali je,
że tak powiem, dla rozrywki. Ale w tych legendach, które mają głębszy sens i
pozostają w pamięci, prawda wygląda inaczej. Bohaterów zwykle los mimo ich woli
wciąga w przygodę, doprowadza ich do niej ścieżka, jak pan to wyraził. Pewnie
każdy z nich podobnie jak my miał po drodze mnóstwo okazji, żeby zawrócić, lecz
nie zrobił tego. Gdyby któryś zawrócił w pół drogi, no, to byśmy nic o tym nie
wiedzieli, pamięć by o nim zaginęła. Wiadomo tylko o tych, którzy wytrwali do
końca, choć nie zawsze ten koniec był szczęśliwy, przynajmniej w oczach
uczestników, bo stojąc z boku nieraz widzi się rzecz inaczej niż biorąc w niej
udział. Na przykład jeśli ktoś – jak stary pan Bilbo – z wyprawy wróci cały,
zostanie wszystko niby w porządku, chociaż niezupełnie takie, jak przedtem było.
Dla słuchaczy często nie te historie są najciekawsze, które bohaterom najlepiej
się powiodły. Ciekaw jestem, w jaki rodzaj historii my dwaj się zaplątaliśmy?
- Ja też jestem tego ciekawy – rzekł Frodo – ale nie wiem. I
tak być musi w prawdziwej historii. W jednej z tych, które zawsze szczególnie
lubiłeś. Słuchacze opowieści mogą wiedzieć czy przynajmniej zgadywać z góry,
jak się ona rozwinie, czy skończy się pomyślnie, czy też smutno, lecz
bohaterowie jej nic o tym nie wiedzą; nikt nawet by nie chciał, żeby wiedzieli.
- Pewnie, proszę pana. Na przykład Berenowi nawet w głowie
nie świtało, że zdobędzie Silmaril z żelaznej korony w Thangorodrimie, a
przecież go zdobył i znalazł się w gorszym jeszcze kraju i w groźniejszym
niebezpieczeństwie niż my tutaj. Ale to długa historia, mieści się w niej i
szczęście, i smutki, i coś więcej jeszcze, a potem Silmaril dostał się do rąk
Earendila. A na dobitkę... Że też mi to wcześniej na myśl nie przyszło!
Przecież my... pan, panie Frodo, ma cząstkę jego światła w tym gwieździstym
szkiełku, które dała panu Galadriela. A więc my jesteśmy bohaterami dalszego
ciągu tej samej historii! Czy wielkie historie nigdy się nie kończą?
– Sama historia nie kończy się – odparł Frodo – lecz osoby,
biorące w niej udział, odchodzą, gdy skończy się ich rola. Nasza rola także się
skończy, prędzej czy później.
To by było na dzisiaj wystarczające... poza tym umyłam okna na ganku.
A to ganek
Byłam też na spacerze z psami, jak im to wczoraj obiecałam:
Lubię chodzić tamtą drogą ale zdjęcie było zrobione nie dzisiaj
I wspomnienie lata: latoterapia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz