poniedziałek, 4 stycznia 2016

Zimno!

Ostatni wpis ma tytuł Zima nadeszła. Potem długo jej nie było. Aż do Sylwestra, jak to większość ludzi w naszym kraju zauważyła. W noworoczny poranek miałam -15 stopni na wysokości około 30 cm nad ziemią. Wynoszę termometr pod studnię by zmierzyć temperaturę przy ziemi. Śnieg i mróz sprawił że nie wypuściłam kurek na podwórko chociaż głośnym gdakaniem dopominały się wolności. W południe uchyliłam im  drzwi na szerokość jednej kurki. Podbiegły i stanęły niezdecydowane - nie lubią śniegu. Drzwi wobec tego zamknęłam. Mają tam światło ale woda i tak zamarza.
Wczorajszej nocy temperatura spadła do -20 stopni. Martwiłam się o Biszkopta kota przybłędę który mieszka w stodole. Karma i woda zamarza. Gdyby kot dał się wziąć na ręce mogłabym zabrać go do domu gdzieś na strych aby się kocury nie biły.Ale ucieka na mój widok.
Musiał podchodzić nocą pod dom bo koty znalazły podejrzane ślady. Gdy zaniosłam karmę rankiem to prychnął a potem zamiauczał. Niby jest cieplej bo tylko -11 stopni ale zamarznąć też można.
Co godzinę albo częściej muszę wychodzić aby dolewać ciepłą wodę do miski z wodą z której piją też ptaki, dosypuję słonecznik do karmników potem znowu sprawdzić wodę u kur. Jeszcze mnie czeka rąbanie drewna. Zapasy świąteczne się wyczerpują. Jestem trochę tym zmęczona. Wczoraj wieczorem naszedł mnie taki nastrój i pomyślałam: jedni sobie filmy teraz oglądają, mogą się wykąpać w gorącej wodzie... a ja muszę drewno nosić. Niby wodę ciepłą mam bo jest podkowa w kuchennym piecu ale w łazience jest zimno. W dzień wigilijny nabawiłam się silnego kataru i jeszcze to odczuwam więc bałam się ryzykować przeziębienie.
Jednak dziękuję Panu, że mam drewno i mogę sobie w piecu zapalić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz