sobota, 23 stycznia 2016

Podobno zbliża się odwilż

Nie mniej wczoraj gdy wieczorem około 18-ej wracałam z kościoła, bardzo zmarzłam. Na termometrze było - 11 stopni. Dopiero barszcz ukraiński z kilkoma pierogami nieco mnie rozgrzał. Księżyc pięknie świecił i śnieg skrzył się jakby usiany diamentami. Martwiłam się o dzikiego kocura, Biszkopta, mieszkającego w stodole. Bałam się, że temperatura przy takiej aurze morze spaść do -20 stopni. Niedawno padał śnieg, próbowałam go uwiecznić, bo to u nas rzadkość.



A kurki uwielbiają wolność, chyba trzeba będzie sprawić im kaloszki. 



Obudziłam się dzisiaj około 4-ej i wstałam na chwilę. Kocur siedział na parapecie okiennym na poddaszu. Powolutku otworzyłam okno, cofnęłam się ale bał się wejść. Ile można stać przy otwartym oknie przy temperaturze, jak się okazało -13 stopni. Zaniosłam mu jedzenie i podgrzaną wodę. Wczoraj wieczorem zanim przyszedł jedzenie mu zamarzło. Żal mi go. Lubię zimę mroźną i śnieżną, lecz to wiąże się z koniecznością zaglądania do zwierząt, rąbaniem drewna i paleniem w piecach. Obecnie palę w czterech, w tym jeden to w kuchni. Inaczej będzie zimno i zimna woda.

Jest mnóstwo wróbli - zdjęcie zrobione przez okno - bardzo pracowite stworzenia. Łapią po ziarenku i odlatują po czym wracają.



Trzeba pamiętać też o uzupełnianiu i rozmrażaniu wody, bo ptaszki muszą pić a śniegu nie jedzą. Są takie wdzięczne...


Kotki przy tym mają zajęcie - o dobra pani dokarmia ptaszki...




A Kokusia popija wodę ptaszków i czai się przy wodopoju












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz