sobota, 2 listopada 2013

Patrząc wstecz

Wspomnienie Zmarłych.Spoglądam wstecz ścieżki czasu. Mama odeszła. Wtedy była jeszcze przedłużająca się zima ( 16 marca ) Brakuje nam jej. Zapaliłyśmy znicz w miejscu gdzie siadała by nakarmić psy...
Bała się remontów. A dom jakby utrzymywał się tylko dlatego, że mama wypełniała go swoją energią życia. Udawała, że ma więcej sił, niż miała. A teraz dom wymaga gruntownego remontu. Ocieplono strych i rzeczywiście na górze jest cieplej. Lecz spod umywalki w kuchni sączy się strużka wody. I nie wiadomo co to jest. Jacku, braciszku, gdybyś tu był!
Domek zbudowany z desek dla dzieci w ogrodzie butwieje - tato i Ciebie nie ma...
Bo ja - gamonia pospolita - nie radzę sobie, pomimo obecności 2 psów i 4 kotów + dochodzący Srebrzysty Tewildo. Nie ma też mojego ulubionego psa Łynia, w sierpniu skończył 1 rok. Razem z nim zginął jego półroczny braciszek Bombur. Nie wróciły z wyprawy do lasu.
Patrząc na srebrzącą się od chłodu mgłę nad łąką, popadam w głęboką smętną zadumę. Rok temu gdy w październiku nastąpił pierwszy duży przymrozek, Łynio, miał wtedy 2 miesiące ( nie wrócił, zgubił się mamie w polu ) popiskiwał żałośnie, głos po szronie niósł, odnalazłam go ukrytego w krzakach, w dołku, zmarzniętego. Kilka razy go ratowałam, leczyłam rany, by w końcu całkiem utracić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz