czwartek, 25 września 2014

Z kotkami na grzyby?

O samotności trudno jest coś napisać, bo chociaż mieszkam tu sama nie doświadczam samotności. Są psy, są koty...
Te ostatnie szczególnie śledzą mnie ukryte gdzieś w przydomowych zaroślach. Gdy otwieram furtkę zaraz zrywają się ( czarnej nie wierzyć choćby się zdawało, że smacznie śpi ) i maszerują za mną. Wtedy odpadają dalekie wędrówki.
W południe wróciłam od dentystki, zauważyłam, że jeszcze nie minął "dentystyczny post", zaproponowałam pieskom, że możemy się przejść po okolicy. Chociaż był przymrozek ale może znajdzie się jakiś zapomniany grzyb.
Oczywiście znalazły się także dwa koty: rudy Dori i czarna Nori, a że miała to być tylko przechadzka więc pozwoliłam im iść. Nie wiem czy brak pozwolenia miałby jakiś wpływ?
Tak idąc wolniutko, snując rozmaite myśli - niczym rozwiane nitki pajęczych splotów, znalazłam kilka podgrzybków.
_ Dalej nie pójdziemy, powiedziałam do kotków, ale czarna usiadła w gęstwinie i siedzi. Schowała się przed Dorim czy też zamierza tam zasnąć ( jako, że kotki zazwyczaj w południe śpią )?
Może wezmę ją na ręce aby mi tu nie zasnęła, bo już Dori głośnym pomiaukiwaniem daje znać, że zmęczony (książątko) - postanowiłam. Kiedy podeszłam kotka dała drapaka a w okolicy okazało się prawdziwe gniazdo podgrzybków. Pominięte przez grzybiarzy wyrosły dorodnie.
Nie miałam aparatu ze sobą. Powinnam go zabierać ze sobą. Zdaje się, że powinnam wiele rzeczy zabierać ze sobą: torbę na znalezione różne butelki, torbę na żołędzie aby je potem przerobić na kawę, i jeszcze sekator oraz torbę na zioła, no i na grzyby...
Grzyby na stole:



A tu Nori co przyczyniła się do tego znaleziska:



A tutaj chciałam sfotografować Nori siedzącą na donicy z kwiatami ale ona nieoczekiwanie zrobiła skok i tak to wyszło:


Jest noc, zaczyna padać deszcz. Idzie jesień a kotki poszły w pole, z wyjątkiem Nori, która jest tu najbardziej rozsądną kotką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz