poniedziałek, 13 lipca 2015

To lubię

Gdy rano około 5,30 poszłam zanieść do stodoły miseczkę z jedzeniem dla kota, nad lasem snuły się szare postrzępione chmury. Mżył deszczyk. Pomyślałam: "jak ja to lubię". Zawsze lubiłam deszczowe lato. Nie burze, nie ulewy ale taką snującą się nad drzewami szarość. To oznaczało spokój i możliwość zaszycia się w kąciku z książką. Ale teraz nie mam tak wiele czasu na czytanie. Korzystam z tej szarości aby uporządkować kilka zdjęć i zapisać co nieco. Pracy jest zazwyczaj w tak dużym domu wiele. Kurki wypuściłam ( głównie z powodu jaskółek czy też jeżyków nocujących w pomieszczeniu kur ) nie wiem w jaki sposób i kiedy ale pojedynczo giną. Było ich na początku ( 26. 05 ) 35 dzisiaj naliczyłam 26, mogłam się pomylić w jedną lub drugą stronę.
Kiedy były upały przeminęły mi trochę kwiaty lipy. Podobno można też zbierać nasionka lipy o ile dojrzeją na drzewie - oby padało dłużej niż dzisiejszy poranek.
Rano kotek - o którym pisałam tylko na fb, siedział na progu ganku ( o 4 rano dostał jeść i poszedł do stodoły)
Ponieważ napisano mi, że strona bloga nie wyświetla się dobrze, że występuje informacja o wirusie sesję zdjęciową, którą dotychczas udało się wykonać umieściłam w albumie Picasa Kajtuś kotek przybłęda

A tu sesja lipowa:
















Przejaśnia się czas do pracy, jeszcze tylko zdjęcie Biszkopta ( inny kotek przybłęda bardziej lękliwy) wypijający kwaśne mleko kurczętom:

Zdjęcia są słabe, bo jego mogę sfotografować tylko zza węgła:





Dla przypomnienia: aby powiększyć zdjęcie trzeba w nie kliknąć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz