poniedziałek, 8 czerwca 2015

Budkowiczanka i różowa tropicielka

Jakby  ktoś nie wiedział co to jest Budkowiczanka to proszę poczytać - tu będzie opis kilku rzek:

rzeki roku

Piszą, że Budkowiczanka to rzeka energii, dodająca sił. Można się o tym przekonać oglądając poniższe zdjęcia. Ja tam idę powoli za wróżko-ważką tropicielką czyli Zuzią - Czarna Stopa
Zuzia tak długo prosiła żeby pójść z nią na mostek, że w końcu, zrobiwszy co najważniejsze poszłam.
Tropicielka zaprasza mnie na wyprawę:


Podążaj za mną! Staram się jak mogę, mówię, ja nie jestem taka młoda jak ciocia Ewelina, która wczoraj tutaj z tobą szła... I nie jesteś taka młoda jak ja!!!


Umyjemy sobie nogi!! Jestem Zuzia - Czarna Stopa



Las z prawej:



i z lewej


Uciec się nie da



Idziemy dalej



I oto tropicielka czeka na mostku:


Widok z jednej i drugiej strony mostu, ale to nie koniec wyprawy



Tropicielka nieustraszona prowadzi nad wodę



Jeszcze kilka, tak z osiem, pokrzyw miniemy:


Już pod mostem prawie


Zdejmujemy butki i pójdziemy boso



Naprzód 

Tropicielka jak wodna różowa ważka


Uważajmy aby się nie zamoczyć...

Chyba już się zamoczyliśmy


W słonku zaraz wyschniemy!


Tu ładnie piasek się sfalował. Nie jest głęboko


No to idziemy dalej


Coś pływa


Muszę przyznać, że chociaż tropicielka mała ciągle mi pokazywała pływające nartniki  wodne, walczyła ( na niby ) z nimi, pokazywała mi "zatoki nartników" to ja zaraz po powrocie zapomniałam o nich i musiałam poszukać sobie później o nich informacji w internecie. Nie sfotografowałam nartnika bo to wszystko ciągle się ruszało i pająki i tropicielka a mnie oślepiały odblaski słońca w wodzie.

Teraz kilka roślinek których nie rozpoznałam:





A nad nami szumi las...


Odblaski wody:


To była chyba zatoka ważek:


Tropicielka ciągle coś mi pokazywała nie zawsze nadążałam 


Może coś złapiemy, a jak nie to znajdziemy tajemnicze kamienie, na pamiątkę


Może to była właśnie zatoka nartników?


Wyżymamy podmoczone ubranka


Nic to trop wiedzie dalej - idziemy


i dalej


Patrz na ważki! Próbowałam je sfotografować ale nie wyszło zdjęcie


Kolejna zatoka, nie pamiętam jakiego imienia


Więc podążamy dalej za tropem znanym tylko tropicielkom


To było w kierunku kłody i kłoda zdobyta



Zapada nieoczekiwana decyzja idziemy dalej


do drugiego mostu


Spowija nas wodny mrok i zrywa się wiatr


Jednak tropicielka z uśmiechem pokonuje wszelkie przeszkody


Woda jest czysta i przejrzysta


Decyduję się wracać. Zuzia bierze z dala widoczne przewrócone drzewo za drugi most. W rzeczywistości jest on dużo dalej. Po raz drugi zdobywamy kłodę


Oto wodna wróżka 


Rosną tu firletki, kwiaty wodnej wróżki ale nie zrywamy ich, zrywam jedynie jedną łodygę trędownika. Kiedyś o nim pisałam, a raczej cytowałam. To dobre ziółko, ponoć może z powodzeniem zastąpić " czarci pazur".


Mimo wszystko tropicielka uśmiecha się radośnie


Kolejny raz wykręcamy się


Od czasu do czasu zdarza się jakiś wodny atak na wroga


Tropicielka jak przystało na zwiadowcę na czas ostrzega mnie gdzie jest głębiej



Już wracamy, jak tu obuć tak piaszczyste nogi?


Jeszcze z góry spojrzymy na rzekę, jakiś mech rzucimy


Przed powrotem tropicielka posiliła się garstką podeschniętych poziomek


Opowieść tę obrazkową, nieco przydługą dedykuję Zuzi a także cioci Ewelinie. W drodze powrotnej Zuzia mi powiedziała, że wczoraj tak nie było bo ciocia Ewelina ją trochę niosła. A tu patrzcie już sama mnie prowadzi w wodne głębiny niczym Świtezianka mała.



















































1 komentarz:

  1. Obie wspaniale Ciocie Zuzia ma wielkie szczescie, ze moze t ak wspaniale wsrod natury spedzic czas i cieszyc sie towrzystwem Cioci

    OdpowiedzUsuń