środa, 10 czerwca 2015

Uziemienie

Ola sprowadziła sobie kurczaki, są już ponad tydzień. To takie szare zielononóżki, mają już pewnie z 8 tygodni. Biegają żwawo. Nie mają żadnej zagródki, biorąc pod uwagę moje koty, muszę uważać. Kotom tłumaczę, że to moje kury, ale jak nie patrzę bardzo się im przyglądają i widzę jak się im napinają mięśnie do skoku. Czasem kurki zapędzają się na stałe miejsca polowań kotów, na przykład pod krzaki bzu, na kompostownik, albo na pryzmę trocin pod piłę. Nie ręczę wtedy za moje koty. Zresztą pierwszego kurczaka załatwił zaraz Łatek, znalazł go w trawie i porwał uciekając z nim do lasu. Dawno nie było tu kurczaków. Miłe ptaszki, chociaż nie przepadam za nimi. Pewnie niedługo przejdę na weganizm.
Usiłowałam je sfotografować ale nie jest to łatwe. Małe szare, ciągle w ruchu.

To jest Łatek obok mnie i ławki, widać jak spalona jest trawa od słońca








Kurki słabo widać za to widać jak żółkną liście rzodkiewek. Chociaż jest pochmurno to nie pada. Wczoraj nieco pokropiło. W garnku na podwórku nazbierało się kilka milimetrów wody. Z lipy powoli opadają żółte liście. Dzisiaj podlewałam ile mogłam. Zostawiam sobie czytanie i pisanie na wieczór, niestety wtedy bolą mnie oczy. Może lepiej czytać w dzień a wieczorami drewno rąbać albo podlewać.
Jest takie cudowne uczucie, można siedzieć przed domem na ławce, wąchać zapach kwitnącego czarnego bzu - i nie słychać komarów.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz