środa, 6 sierpnia 2014

Jest zwyczajnie

Wczoraj było pochmurno, dziś świeci już słońce. Lubię deszczowe lato. W czerwcu zapowiadano zimny i mokry lipiec a, w każdym razie u nas, było jak było - czyli upalnie i sucho.
Na stronie www.twojapogoda.pl  z początkiem sierpnia był zamieszczony artykuł

To był jeden z najcieplejszych lipców w historii

Chodziłam sobie wczoraj po okolicy i pstrykałam zdjęcia wspominając jak to jeździliśmy swego czasu na studenckie obozy np do Ochotnicy czy gdzieś w tamte strony. Pamiętam "dymiące" góry i mokre lasy oraz wyprawy na jagody.
Widok z górnego okna na pochmurny wschód:

Potem poszłam na zamglone pole, niedawno skoszono zboże a już zielona trawa korzystając z chwili deszczu wypuszcza pędy ku niebu.
Tam jest nasza wioska:
Nie za bardzo ją widać ale zasłaniają krzewy obrastające koryto rzeki Stobrawy. Nie za bardzo wiadomo czy to moja wioska czy nie. Mieszkam już poza granicami wioski i administracyjnie należę do wsi Popielów, która znajduje się gdzieś z 6 km za lasem na wschód ode mnie. Na druku meldunkowym zdaje się jest kod pocztowy Popielowa. Mniejsza z tym. 
A patrząc w kierunku południowym można dopatrzeć się istnienia mojego domu
Gdy słońce nie pali i móżdżku mojego nie przysmaża można wybrać się by sprawdzić co rośnie w ogrodzie. 
Przy dłuższej obserwacji można dopatrzeć się: marchewki, kopru, mięty, bylicy. W istnienie cebuli trzeba mocno uwierzyć, jest wielo- rodzajowość traw oraz bniec biały zwany również lepnicą.
Trochę dalej jest i cukinia. Żałuję, że nie podjadłam trochę tych kwiatów, ponoć dobre do sałatki, bo i tak pomimo usilnego podlewania niewiele będzie owoców.
Syn mojej siostry "paszenóg" dłuższy czyli Paweł, wiosną posadził sobie w tej okolicy ziemniaki ale przyszła zapobiegliwa pani Dzikowa z małymi dziczkami, zaorawszy pole wyjadły ziemniaczki. Nic to, że ziemia wcześniej była czymś pryskana.
Zakwitła mi też jedna cynia
Jest jeszcze i słonecznik
Ile znaczy w fotografii właściwe ujęcie, gdy spojrzy się przed siebie zobaczyć można kres południowy ogrodu. Jest grusz, która tego lata chyba nie ma owoców, są leszczyny, stara siatka i las pełen tajemniczych mieszkańców.
Moja siostra Ola, przed drewutnią posadziła dalie, oto dwie z nich:

A tu leden z ulubionych kwiatów mojej Mamy. Nie nazbierałam nasion i nie posiałam. Sam sobie urósł i zakwitł na mojej Mamy pamiątkę
Za oknem od strony północnej już czekał dożywiający się tu Kili Chudopiszcz,
Potrafi tak godzinę siedzieć i czekać czy coś pysznego wpadnie mu do miski
Zrobił się nieco wybredny, dawniej zjadał to co moje kotki zostawiły teraz czeka na coś lepszego a nie karma z taniej puszki
To stołówka Chudopiszcza, bywa że gdy upał zbyt wielki wpuszczam do piwnicy psy od tej strony
Zdjęcie zrobiła Zuzia ale i tak wszystko dobrze widać :)
Bywa, że Łatek opróżnia miskę Chudopiszcza. Na noc dostaje nową porcję.
Ja przy śniadaniu lubię czasem rozwiązywać krzyżówki, tym razem Kokusia postanowiła mi pomóc, lecz z powodu pochmurnej aury i widocznego spadku ciśnienia zdrzemnęła się nieco
Dori zwany też Dorianem Złocistym zazwyczaj trwa na posterunku obserwacyjnym ( by dać nogę gdy wróg nadciągnie ) cóż zdarza się i tak:



















2 komentarze:

  1. Zazdroszczę sąsiedztwa lasu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, to prawda. Sąsiedztwo lasu jest nieocenionym dobrem. Staram się o tym pamiętać, zwłaszcza gdy nastrój do narzekania się skłania. Choć las jest raczej, w pobliżu, uboższy w swe dobra, to jednak bardzo go sobie cenię.
    A Tobie duszy artystycznej i talentu zazdroszczę. Muszę się w wolnej chwili u Ciebie porozglądać :)

    OdpowiedzUsuń