sobota, 20 grudnia 2014

Zaparz sobie herbatę

Tak dwa dni temu obejrzałam 6 odcinek rekolekcji internetowych: "Bliżej nieba"

Zadanie było takie aby zaparzyć herbatę i zaprosić Boga aby z Nim posiedzieć.
Niby tak chciałam zrobić ale tyle jest teraz do zrobienia... Więc Pan zesłał na mnie ogromne znużenie, że nie mogłam nic robić. Na dodatek znowu ten obolały "osiołek ciała". Owinięta w koc więcej drzemałam niż rozmyślałam aż w końcu podczas rozmowy telefonicznej ze znajomą, trzymając słuchawkę, zasnęłam. Obudził mnie zaniepokojony głos: jesteś tam? Coś się stało? Musiałam przyznać, że  nic tylko śpię.
Prace porządkowe nic się nie posuwają, a plany ciągle ulegają zmianie.
Dziś na przykład wypadł pogrzeb. Zmarła mama mojej koleżanki. Wczoraj było ciepło, dzisiaj zimny wiatr mocno mnie wychłostał. Dobrze, że Asia zgodziła się siedzieć u mnie w domu by dokładać do pieca. Gdy wróciłam zziębnięta w kuchni było ciepło i gorąca kawa.
Upiekłam biszkopt dla Marleny bo twierdzi, że jej nigdy nie wychodzi.
Koty były dobre i szybko wróciły z wieczornego spaceru. Ale i tak nagadałam im, że są durne aby po takim mokrym i zimnym polu biegać.
Siedziałam przed komputerem przeglądając bardzo interesujące różne blogowe zapiski, kot mruczał mi na kolanach i zdawało mi się, że chociaż wiatr huczy za oknem to mnie nic nie boli - ale trzeba było wstać by choćby dołożyć drwa do pieca i zaparzyć tej mistycznej herbaty. Kot poszedł do swojego kącika a ja poczułam, że dalej kosteczki bolą.
Czas wlać herbatę do kubeczka, owinąć się kocem i zadumać z Bogiem.
Basiu, dziękuję Ci, jutro napiszę.
Usiłowałam uchwycić wschód słońca pomiędzy drzewami ( przez szybę ) ale nie udało się


Ale to wyszło w miarę wyraźnie: Dorian Złocisty czyli Dori



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz