niedziela, 11 września 2011

Kwitną nawłocie

Kwitną nawłocie, złocą się przydrożne zarośla.Kościółek wiejski. Lud pobożny tu, ewangeliczny, zajmuje miejsca od końca...Myślę, czym tu Obecność różni się od Obecności we wielkim Sanktuarium? I tu mury świątyni nasączone są modlitwami ...A jednak...Mimo to lubię małe kościółki, chociaż ten to całkiem  pokaźna budowla. Patrzę - ksiądz, ludzie - twarze, jakże skłonni jesteśmy do sądów - skąd nam się to bierze? Przecież autentyczna rzeczywistość jest całkiem inna - najważniejsze jest niewidzialne dla oczu... Chociaż Pismo mówi "Jedni drugich brzemiona noście.." To my - niepoprawne dzieci - jedni drugim czegoś zazdrościmy. Jakże często jest to coś co dla tego drugiego bywa ciężarem... Mogę np komuś zazdrościć samotności...A przecież i to jest marność i pogoń za wiatrem. Dlaczego nie cieszę się właśnie tą chwilą, która jest, która teraz - jak motyl - muska moją duszę... Dlaczego myśl moja zda się wołać, w chwili, która zwie się Teraz, ach to Bóg nie ...to  ...a ja się spodziewałam... Dlaczego tak, duszo moja? Dlaczego nie spoglądasz w głąb, bardziej i bardziej - patrz, czuj - teraz - TO JEST PAN ---

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz