piątek, 9 września 2011

Wstaje dzień

W lesie jeszcze mrok, chociaż z mojego gniazdka widzę jak słoneczne promienie oświetlają korony drzew. Ładnie to wygląda na tle bezchmurnego nieba. Patrzę od strony zachodniej więc widzę jak blask wyłania się z wolna spoza mroków lasu.
Wczoraj padał deszcz i nie pojechałam do Popielowa na Mszę św chociaż to było święto Narodzin Matki Bożej. Ale odkryłam w Internecie radio Anioł Beskidów - obejrzałam też a raczej uczestniczyłam we Mszy patrząc na maleńkie okienko Winampa - coś jakby z wysokiej galerii - więc czułam się jak prawdziwa eremitka a nawet bardziej jak rekluzka - a za oknem padał rzęsiście deszcz...Moje oceloty ( gdyby ktoś nie wiedział to mam kotkę z rodu ocelotów - żartobliwie - a ona ma właśnie 4 małe smokowate ocelątka - a każde nieco inne ) więc moje oceloty po nogawkach spodni wdrapały mi się na kolana jak na gałęzie swoistego drzewa.
A słońce dociera już podłoża lasu, coraz głębiej w las. Mimo to - tak jak w życiu - zostanie wiele ciemnych miejsc pod drzewami mojego Wielkiego Lasu..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz