wtorek, 3 lutego 2015

Smętek

O Błotosmętku kiedyś już wspominałam, postać z książek o Narnii. Nie będę szukać cytatu, bo czasem się zdarza, że gdy szukam jakiegoś fragmentu, zaczytuję się niemal do końca. Tak było dwa dni temu gdy szukałam w Hobbicie wiadomości czy król elfów naprawdę jeździł na białym jeleniu? Wprawdzie nie doczytałam do końca ale jedyna wzmianka o białym jeleniu występuje podczas opisu wędrówki kompanii krasnoludów wraz z Bilbem przez Mroczną Puszczę, gdy zwierzę to przebiega ich ścieżkę, a oni zmęczeni i głodni strzelają do niego z łuku.
Kiedy patrzę na złoto-zachodzące słońce za lasem przypomina mi się właśnie scena z Hobbita ( filmu nie oglądałam )

- Istna iluminacja zaczęła się znów niedaleko nas w lesie: zapalono setki pochodni i mnóstwo ognisk, a wszystkie naraz, z pewnością magicznym sposobem. Posłuchajcie, tam śpiewają i grają na harfach.

Chwilę przysłuchiwali się leżąc na ziemi, potem doszli do wniosku, że pokusa jest nie do odparcia i że trzeba raz jeszcze spróbować, czy nie uda się uzyskać jakiejś pomocy. Znowu się więc zerwali, ale tym razem skutek miał być wręcz katastrofalny. Zobaczyli ucztę jeszcze wspanialszą niż poprzednio; na honorowym miejscu w długim szeregu ucztujących siedział leśny król, w koronie z liści na złocistych włosach, i wyglądał zupełnie tak, jak go Bombur widział we śnie. Puchary krążyły z rąk do rąk, elfy podawały je sobie nawet poprzez ogniska, śpiewając przy tym i przygrywając na harfach. Biesiadnicy mieli kwiaty wplecione w lśniące włosy, drogie kamienie, zielone i białe, błyszczały im na kołnierzach 1 pasach. twarze i pieśni tchnęły wesołością. Śpiewali głośno, czysto i pięknie, kiedy nagle Thorin stanął przed nimi.

a co ze smętkiem? Po prostu jest, jakoś tak we mnie  się smęci. Grypa to czy przeziębienie nie odpuszcza, chociaż może już tak nie kicham ani się nie leje z nosa, więc jest lepiej. Należałoby wyleżeć choróbsko. Nie ma możliwości, chodzę, rąbię po trochu, noszę drwa, rozpalam w piecach - a jedyną właściwie oznaką niżu jest to, że piece dymią. Muszę wietrzyć, więc jest chłodno, więc trzeba więcej drewna, więc smętek się smęci...
A tu by trzeba spojrzeć w niebo...


Pod wieczór gdy słońce zachodziło za lasem rozsiewając pomarańczowe blaski, pięknie wyglądała wioska, zanurzona w pomarańczowym świetle, ale u mnie pod lasem mrok. Śnieg twardy leży na większej części podwórka, cienie długimi pasmami kładą się pod lasem, chłodniej tu ale ptaki radośnie świergocą
Coś podobnego przyleciało dziś do karmika


To jest krogulec zwyczajny, nie był to bardzo duży ptak i niezbyt długo zabawił. Chyba sam karmnik go nie interesował tylko bywalcy. Jastrzębie i myszołowy są większe, 

Ale mogła to być np pustułka


Piszą, że mają około 33 cm "wzrostu" mnie się wydawał trochę większy od gołębia. Widać moje ptaszki poza kotami mają więcej wrogów. 

Kiedy zmęczona próbowałam położyć się na chwilę i przypadkiem położyłam się na lewym ramieniu chwycił mnie ból taki jakby ktoś nagle roztrzaskał mi bark w "drobny mak" Nie mogłam się pozbierać.
Postanowiłam jutro zaczynam próbę


Oczywiście nie mogę się całkiem ściśle trzymać tamtego jadłospisu. Tylko to co mogę tu dostać i w miarę moich możliwości finansowych, które obecnie są raczej minusowe.
Jak zabraknie rozpocznie się post ścisły  





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz