sobota, 31 stycznia 2015

Michaś

Jest to imię głębokiego niżu

michaś przyniosł najnizsze cisnienie od-26-lat

 Zapowiadano załamanie pogody, zawieje, zamiecie oraz porywisty wiatr. W nocy u nas zapewne trochę powiało i poprószyło sądząc po niewielkiej ilości śniegu na gałęziach drzew. Na schodkach do ganku śniegu nie było, zapewne wiało od północy i z ukosa.
Pogoda dzisiejsza nie wyglądała na niżową. Rankiem było bardzo spokojnie, chwilami pojawiało się miłe słonko...
Nie, wcale nie tęsknię za głębokimi niżami, na korytarzu i bez tego jest chłodno, a i w kuchni gdy przestaje się palić chłodnieje.
Cieszę się że pogoda jest w miarę stabilna. Nawet z Łatkiem i dwoma kotami przeszliśmy kawałeczek po lesie. Są ślady bytności dzików.
Dawniej lubiłam zawieje i zamiecie śnieżne, ale oglądać z okna ciepłego pokoju, gdy o drewno nie trzeba było się starać.


To nie jest dzisiejsze zdjęcie ( Zuzia pożyczyła sobie aparat fotograficzny ) to zdjęcie robione było w środę popielcową zeszłego roku. Wypadała 5 III.
Teraz? Z noska kapie, zużyłam już prawie całą rolkę papieru toaletowego... utrudnia życie konieczność owijania się na korytarzu, ramię boli - i tu odkrywam nowy powód do radości. Tak dziękuję Ci Panie Boże, że tylko jedno ramię mnie boli a nie dwa jak np Cezarego z Jaworowa, na szczęście ma dobrą żonę Olgę, która go otuli. 


Mnie tak czasem trudno się ubrać... Przypominam sobie,że podczas wykładu pani Ewa Dąbrowska podawała przykłady. Nie słuchałam dokładnie ale nastawiłam uszu gdy dotarło do mnie, o jakiejś pani - nie wiem na co chorowała - dziękowała, bo może teraz podrapać się po plecach. A ja nie mogę się umyć lewą ręką pod prawą pachą...
Zdaje się, że to jest najważniejszy argument aby rozpocząć tą właśnie dietę. Najlepiej byłoby wybrać się na taki turnus leczniczo - rekolekcyjny. Ale to dla mnie jest niemożliwe i muszę sobie opracować plan i wprowadzić rygor.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz