sobota, 31 stycznia 2015

Jest grypa

Wczoraj nie miałam siły nic pisać. Ruszam się jak na spowolnionym filmie. Nic właściwie takiego nie robiłam, byłam w sklepie, co dla mnie jest obecnie bardzo męczące. Przyszła Asia, dokładała do pieca a ja mogłam bezczynnie posiedzieć. Kaszle, kicha jak ja. Gotowałam obiad licząc, że Herwiątka przyjadą... Nie przyjechali, właściwie dobrze biorąc pod uwagę kanonadę kichnięć, smarkania i kaszel. Potem rąbałam drzewo, nosiłam do domu i zastanawiałam się co mam zrobić z ciałem Warki gdyby Pawłowi nie udało się przyjechać. Gdzie znaleźć miejsce by wykopać możliwie obszerny dół a poza tym ta moja ręka... Ręka... tak, poszłam do lekarza z bolącą ręką a wróciłam zagrypiona. Nie było właściwie kichających osób w poczekalni, ale widocznie jakiś zarazek tylko czyhał na mnie...
Gdy tak chodziłam, głaskałam Łatka, mościłam mu gniazdko sianem, by nie zmarzł nocą, dosypywałam ziarna ptakom, wpuszczałam i wypuszczałam z domu koty - przypomniałam sobie, że Warka wykopała sobie pod siatką ogrodową taką wilczą dziurę, w której się cała mieściła. Zajrzałam, dziura a raczej jama, jest. Już pod wieczór gdy Łatek trochę przysnął, a koty zdawało się, że są w domu (okazało się, że jednak rudzielec Dori mnie podglądał ) - zawlokłam tam martwe, sztywne cielsko. Było trudno ją tam wsunąć z powodu sztywnych łap, mało mam luźnej ziemi, trochę miałam w wiaderku, gdzie była choinka. Przysypałam tym co miałam, ułożyłam gałązki z choinki.
Dzisiaj zamierzam położyć kilka kamieni i jak ziemia odmarznie usypię jej kurhan...
Chciałam się wykąpać ale po namyśle zrezygnowałam. Za to kładłam się do łóżka na pół godziny, potem wstawałam, dokładałam do pieca i tak cały wieczór minął do 22-ej.
 Dwa dni temu na blogu Moja chatta skraja Krystynka podsunęła mi adres filmiku z wykładem pani dr Ewy Dąbrowskiej:


Niby oglądałam ale, że infekcja już solidnie się rozwijała, więcej drzemałam. To najlepiej przekazana wiedza na ten temat. Zapamiętałam wzmiankę o kiszonej kapuście. Wczoraj kupiłam taki kilowy woreczek i przyrządziłam surówkę. Zasadniczo jadłam tylko to i trochę kaszy jaglanej. Do rana surówka zniknęła.
Wczoraj też spotkała mnie taka radość, że przyszła przesyłka od Basi.
Basiu bardzo dziękuję


A w niej macierzanka i kurdybanek - oba ziółka stosowane są podczas leczenia grypy.
Idę się leczyć



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz