wtorek, 13 stycznia 2015

Tak wiał wiatr

Dawno mnie tu nie było, trudno nawet ogarnąć pamięcią miniony czas, bo wiele się działo. Jak to zwykle pod lasem bywa: a to prądu nie było, a to internet się urwał. Był śnieg i mróz. Było ślisko, nawet walnęłam głową o zamarzniętą ziemię aż echo pobiegło po lesie. Był wiatr, że zdawało się iż sosny zaczną łamać się jak zapałki. Wszyscy żyjemy: ja, psy i koty oraz ptaki i myszy.
A ból ręki postępuje. Pierwszy raz go odkryłam latem. Chciałam zachęcić Zuzię do skakania na skakance i powiedziałam, że jak poćwiczę to zrobimy zawody. Jednak ten delikatny ruch kręcenia skakanką wywoływał ból uniemożliwiając mi skakanie. Zaskoczyło mnie to ale chyba nic nie robiłam specjalnego. Obecnie ból utrudnia mi kolejne ruchy: wyciąganie ręki do góry, do tyłu np przy zdejmowaniu płaszcza a nawet coraz trudniej umyć się pod prawą pachą...
Ci co zajmują się nauką św Hildegardy mawiają iż choroba to mój osobisty problem, iż ona coś chce zakomunikować - ale co?
Postanowiłam więc najpierw przyjrzeć się jej a potem zabrać się do dzieła. Prawdę mówiąc nie ma się czemu przyglądać, a może?
W poszukiwaniu zdrowotnych rad napotkałam na stronę pani Stefanii Korżawskiej  już wspominałam o niej ale dla mojej pamięci 


Zamierzam czytać, słuchać lub oglądać i co mogę wypróbować. Zamierzałam już wczoraj rozpocząć tzw  "oczyszczanie organizmu" ale po ostatniej infekcji czuję się bardzo słabo, obejrzałam więc odcinek w którym pani Korżawska pokazuje jak gotuje rosół energetyczny - cóż - przy tym mój rosół jest jak zwykła herbata




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz