poniedziałek, 13 października 2014

Pójdę pieszo

Z powodu awarii łańcucha rowerowego musiałam pójść pieszo do kościoła na mszę świętą o 8-ej rano. Było rześko i nieco mgliście ot prawie tak ( to po mojej lewej stronie )

A po drugiej stronie było mniej więcej tak ( zdjęcia robione były w innym dniu )


To zanim dojdę do szosy tak około 250m. Szosy dawniej bardzo nie lubiłam, może z powodu pędzących samochodów. Pamiętam jeszcze, że gdy mało było samochodów ludzie jacyś ufniejsi i życzliwsi. Chociaż dość niedawno wybierając się na zakupy pomyślałam, że szkoda, że nie mam samochodu...
Dziś idąc stwierdzam zdumiona jak bardzo zmienia się perspektywa patrzenia na świat z pozycji pieszego wędrowca. Bywało, że chodziłam pieszo na zakupy z plecakiem i torbami, teraz jeżdżę na rowerze. Idąc mam bliższy kontakt z otaczającą mnie naturą. Wszystko, drzewa, rośliny, ptaki i mijani ludzie są bliżsi, jestem częścią tego mijanego wprawdzie ale wolniej krajobrazu.
To miłe uczucie. Przypomniały mi się dwa teksty
Norwid:

Pielgrzym

Nad stanami jest i stanów-stan,
Jako wieża nad płaskie domy
Stercząca, w chmury...

Wy myślicie, że i jak nie Pan,
Dlatego że dom mój ruchomy
Z wielbłądziej skóry...

Przecież ja - aż w nieba łonie trwam,
Gdy ono duszę mą porywa,
Jak piramidę!

Przecież i ja - ziemi tyle mam,
Ile jej stopa ma pokrywa,
Dopokąd idę!... 
Drugi tekst pochodzi z książki Łukasza Łuczaja "Dzika kuchnia"  (bardzo dobra książka zawierająca poza opisem dzikich roślin jadalnych i przepisów także przemyślenia na temat życia w rytmie natury )Tytuł rozdziału: "Jak zdrowo żyć?" -Nie przepiszę wszystkiego bo to trochę dosadny tekst ale tak w skrócie:
Wieśka mieszka na skraju wsi. Ma 88 lat ale wygląda na 60...W domu pachnie kompotem jabłkowym, włoskimi orzechami trzymanymi w kartonach i myszami.Kiedy pytam, czy nie przeszkadzają jej myszy, odpowiada:
-Nie, ale szczury tak, bo gryzom.
Innym razem mówi:
-Raz mi się myszy potopiły w kiszonyj kapuście. Ciemno było, ale żem je ługotowała. Dobre były ino chrupały....
Fascynuje mnie jako symbol harmonii. Może sam będę taki, kiedy się zestarzeję?
Szukając w niej mądrości, podejrzewając stosowanie jakiejś śródziemnomorskiej czy kaukaskiej diety cud dla stulatków, pytam co je:
-Chleb z masłem, chleb ze smalcem i pasztetem. I kwaśne mliko. Co tam jest. Nie wybrzydzom.
-A jak zdrowo żyć? - pytam.
_ Trza pacierz mówić i trochę d* ruszyć. Jakbym sama w polu nie robiła i drzewa nie rombała i tymi pekaesami jeździła tobym już na cmyntorzu leżała. D* trza ruszać to najważniejsze. Czy ziemnioki plewić, czy bez górę do tego drugiego sklepu, dzie chlep tańszy, czy w kółko kościoła trzydzieści razy. D* musi w ruchu być. 

Ja właściwie powinnam odejść od komputera i zabrać się między innymi do rombania drzewa. Dziś już poniedziałek. Tekst ten zaczęłam pisać po wyjeździe gości czyli Zuziowej rodzinki. Jednak zawroty głowy zmusiły mnie do szybkiego położenia się tak, że nawet naczynia nie zostały do końca umyte.
Wczoraj byłyśmy też z Asią na grzybach. Były nawet ładne ale w większości robaczywe.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz