środa, 1 października 2014

Szary dzień

Szarość poranka. Zaczynam dzień dość wcześnie. Budzik dzwoni o 5-ej. Takie ma przyzwyczajenie. Ja sama nie zawsze tak wstaję, latem bywało,że i wcześniej. Teraz to zazwyczaj o 6. 30. A jak mi się dobrze oczy otworzą to staję przed lustrem i szczerzę się sama do siebie mówiąc: witaj, lubię ciebie, bo co ja bym bez ciebie zrobiła. Albo coś podobnego, tylko, że w piecu trzeba napalić i kotkom jedzonka na śniadanko nałożyć, więc konwersacje przekładam na później lub zapominam o tym.
Dziś w ten szary dzień miałam wiele planów. Zamoczyłam pranie ale wody w kranie zabrakło.
Ponieważ rankiem jeszcze trochę mżyło kotki zażywały smacznej drzemki


Korzystając z dość wilgotnej aury postanowiłam rozsadzić siewki żyworódki i odciąć wyrośnięte pędy aby przerobić je na leczniczy sok. Trzeba będzie go jakoś utrwalić w postaci nalewki lub maści. Pomyślę - jutro

Odcięte łodygi






Rozsadzanie:





A pranie zostało wypłukane chłodną wodą ze studni. Może być.
Jeszcze jakieś plany miałam ale pod wieczór spotkały mnie dwie niespodzianki. Nieoczekiwanie przyjechała na rowerze siostrzenica Ewelina, która jak dotąd była w Warszawie. Posiedziałyśmy, pogawędziłyśmy. Co 5eraz i co później, czego i tak przewidzieć nie w naszej mocy. Zmierzch się zbliżał więc wracać musiała - dzielna dziewczyna
Ciemność nocna zapadła, zamierzałam list zaległy napisać ale psy ostro szcz3kały, więc wyjrzałam. Nie było widać żadnych świateł tylko usłyszała szczęk otwieranej bramki. Wyszłam naprzeciw. Psy ucichły tylko przymilnie popiskiwały. To moja siostra Ola. Zapytała czy się nie boję. Powiedziałam, że słyszę wtargnięcie więc idę. Uśmiechnęłam się bo przecież przy obcym psy nie byłyby takie spokojne.
Przywiozła mi karmę dla psów. Wody nie udało się włączyć. Czasem hydrofor sam się odblokowuje.
Jak ten kotek na moich kolanach czas zasnąć

bo ścieżki jutrzejszych zdarzeń zaczynają się powoli kształtować. Jutro będzie nowy dzień.




2 komentarze: